„Cień”

„Cień”

Przez 12 wielkich jezior się przedarłem,
Przez ogromne mokradła przepłynąłem,
Przez wielkie góry się wspinałem,
aby znaleźć się w tej dolinie.Przez godziny w samotności płakałem,
kojąc się przed własnym cieniem
prosząc go o litość, prosząc go o wskazówkę.
Wiele krwi wylałem, wiele potu z siebie wydaliłem.
Zrobiłem to po to aby znaleźć się w tej dolinie.
Wielokroć upadłem tylko po to aby zakląć na wszystkie świętości
i wstać, otrzeć czoło i wędrować dalej.
Ileż energii w to włożyłem, ileż razy się modliłem,
lecz nie opisaną dla mnie nadzieją wciąż było,
odnalezienie Ciebie w tej dolinie.
Uparcie wędrowałem, uparcie wierzyłem, że dam rady
i mimo tego, że nie raz zwątpiłem, nie raz chciałem zawrócić,
jakaś energia we mnie się znalazła, aby iść dalej i przestać się odwracać.
Ironią było to, że moim celem była Ona, miłość i jej bezkresna dolina,
powiedziałabyś, świetlana dolina ale z każdym krokiem w przód,
ciemność mnie ogarniała, a światło za mną zdawało się blednąć.
Ale to uczucie było silniejsze, niczym oślepły wilk uparcie szedłem za moim węchem,
za śladem który stawał się coraz bardziej wyraźniejszy.
Przez wiele godzin, dni, miesięcy, wędrowałem w meandrach mego umysły,
w zakamarkach tak ciemnych, że nawet zwykła czerń żałobna wydawała się jaśniejsza.
Zdawało mi się, że to już cel nie do osiągnięcia,
aż tu nagle, w oddali ukazał się jasny cień, i jego dłoń do mnie machająca,
wołająca, może nawet skamląca. Zobaczyłem ją w jedwabnej czerni, bieli, szarości,
tak to była ona, Ta która miała odpowiedzieć na pytanie które zadawałem sobie zawzięcie,
czy to może jest w końcu moje przeznaczenie, czy to jest moje prawdziwe szczęście?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


siedem × = czterdzieści dwa